XXII kolejka
Żurawica, 1.05.2014r., godz. 11.00
Bez polotu...
ŻURAWIANKA Żurawica - GRANICA Stubno 1 - 1 (0 - 1)
0-1 Kalawski 18'
1-1 Banaś 54'
ŻURAWIANKA: Pstrąg - Bąk, Mazur, Stachura, Baran(c) - Banaś, Gręda - Wrona, Kohut, Stelmach - Sidor
GRANICA: Lew D. - Gielarowski, Ozibko, Tokarz, Klepacki - Harłacz(c), Błaszczyk, Poszpur(56' Senejkow), Wawro - Kot(46' Hajduk), Kalawski(46' Styś)
żółte kartki: Stelmach
sędzia główny - BUCZEK Kamil (Jarosław)
sędziowie asystenci - TOMCZYK Konrad, PIRÓG Adam (obaj Jarosław)
więcej w rozwinięciu>>>>>
' Jest mi bardzo szkoda tego remisu - co zrobić? Słabszy dzień całego zespołu, choć takie mecze powinno się wygrywać chociażby 1-0. Niestety, szkoda też tej straconej bramki i znów nie popsiała się linia obrony' - tak mecz skwitował na koniec trener Daniel Zielenkiewcz.
Powyższe słowa trenera w pewien sposób odwzrowowują to co działo się na boisku w Żurawicy. Mimo dość dobrej gry w I części spotkania, tak w II - Granicy kompletnie nic nie wychodziło.
Spotkanie jak zgodnie przypuszczano zaczęło się od ataków przyjezdnych. Już w 5' po składniej akcji Wawro - Klepacki, ten drugi zakończył ją strzałem obok bramki. Granica nadawała ton grze, a bramka wisiała w powietrzu. I tak też było. W 18' po ładnej dwójkowej akcji Kalawski - Kot, ten pierwszy będąc w okolicy 11 metra zdecydował się na strzał i dał prowadzenie Granicy. Dwie minuty później powinno być 0-2 ! Niemalże identyczną akcję ponowiła w/w dwójka, z tym że tym razem strzelał Kot, o zgrozo... obok bramki. Pierwsze zagrożenie ze strony gospodarzy nastąpiło w 32 minucie, kiedy to jeden z zawodników Żurawianki próbował zaskoczyć Lwa strzałem z rzutu wolnego - jednak niecelnie. Przyjezdni w dalszym ciągu kontrolowali przebieg gry i nie pozwalali miejscowym na stworzenie jakiejkolwiek akcji. W 37' bardzo klarowną sytuacje po raz kolejny zmarnował Kot - tym razem górą był młody goalkepper Żurawianki Pstrąg. Bramkę do szatni dla Granicy mógł zdobyć w 40' Błaszczyk - piłka po jego strzale minęła prawy słupe bramki. Na przerwę przyjezdni schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.
Na drugą połowę Granica wyszła z dwoma zmianami, które miały polepszyć skuteczność i wykończenie akcji. Efekt tego mógł nastąpić pięć minut po gwizdku arbitra - ładną piłkę do Wawry zagrał Harłacz, a piłka po uderzeniu tego pierwszego sprawiła niemałe problemy z jej obroną Pstrągowi. Niestety, w 54' stało się to na co trener Zielenkiewicz usilnie uczulał zawodników przed meczem. Piłkę z rzutu wolnego uderzał Mazur - ta sparwiając problemy Lwowi z jej złapaniem została wybita na środek, a tam Banaś strzałem głową pokonał bramkarza Granicy. Wróciły koszmary z meczu z Czuwajem, a na dodatek kontuzji stłucznia mięśnia nabawił się Poszpur.Po strzelonej bramce miejscowi poczynali sobie coraz lepiej, wyprowadzając raz po raz groźne kontry - Granica z kolei, tak jakby znajdowała się we mgle. W akcjach brakowało zdecydowania, szybkości i co ważniejsze dokładności. To nie była Granica jaką widzieliśmy w meczu z Wiązownicą - nic też nie pomogło przesunięcie do formacji ataku rosłego Grzegorza Tokarza. Mądrze kierowana defensywa przez Macieja Bąka na różnorodne sposoby utrudniała grę przyjezndym. Jak mówi przysłowie ' co się odwlecze to nie uciecze' w 92' Granica mogła sobie otworzyć bramę po pewne trzy punkty. Niestety, tylko w sobie znany sposób Adrian Styś mając przed sobą pustą bramkę nietrafił... Z trybun słychać było tylko jęk zawodu. I to z dwóch powodów: po pierwsze z niewykorzystanej sytuacji - po drugie z remisu, który właściwie nie powinien tutaj paść !!! Takie mecze się zdarzają...
Patrząc na wyniki kolejki śmiało można twierdzić, że gdyby Granica wygrała dziś z Żurawianką strata do Startu wynosiła by tylko 2 pkt. Gdyby w pierwszej połowie przyjezdni wykorzystali jedną lub dwie sytuacje byłoby zwycięstwo - a tak jest remis. Remis, który dla zespołu z Żurawicy jest jak zwycięstwo, zaś dla Granicy 'małą plamą'...