VII kolejka,
Święte, 21.09.2014r., godz. 16.00,
... albo aż remis..!
SANOCZANKA Święte - GRANICA Stubno 1 - 1 (0 - 1)
0-1 Senejkow 9'
1-1 Soja 86'
SANOCZANKA: Goryl - Karbownik G., Kisielewicz T., Muszak, Duczymiński(80' Gilarski) - Kisielewicz I., Mucha M., Tworzydło, Zubrzycki P.(75' Mucha Ł.) - Kuźlak(46' Chlastawa), Walczyszyn(c)(63' Soja)
GRANICA: Frankiewicz - Grabas, Tokarz, Ozibko, Klepacki - Harłacz(c), Błaszczyk, Poszpur, Hajduk(64' Gielarowski) - Senejkow(58' Styś), Kalawski(85' Kędzierski)
żółte kartki: Zubrzycki P., Kisielewicz T., Chlastawa, Muszak, Gilarski - Klepacki, Kędzierski
sędzia główny - SZCZEPAŃSKI Piotr (Przeworsk)
sędziowie asystenci - SOLAK Dariusz oraz PŁOSKOŃ Kamil (obaj Przeworsk)
więcej w rozwinięciu>>>>>
Granica mogła ten mecz wygrać - mogła też i przegrać... Ostatecznie spotkanie Sanoczanki z zespołem ze Stubna zakończyło się podziałem punktów, które w pewien sposób krzywdzi Granicę, bo w końcówce mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale po strzale Błaszczyka z wolnego piłka trafiła w słupek..
Początek spotkania był swego rodzaju badaniem sił. Dopiero w 9' mieliśmy jedną z groźniejszych akcji, a co ważniejsze zakończoną bramką! Po idealnym podaniu od Kalawskiego, w sytuacji '1 na 1' wyszedł Andrzej Senejkow i dał prowadzenie przyjezdnym. Dziesięć minut później po indywidualnej akcji, w dogodnej sytuacji znalazł się bardzo żywy w tym spotkaniu Kalawski, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, i ostatecznie skończyło się tylko na rzucie rożnym. W okolicy 26' na niesygnalizowany strzał zdecydował się Klepacki, który ruszył lewą stroną, ale Goryl z trudem obronił jego uderzenie. W między czasie Sanoczanka próbowała długimi piłkami kierowanymi w stronę Walczyszyna stworzyć zagrożenie pod bramką Frankiewicza, toteż szczególnie mogła podobać się gra skrzydłami Sanoczanki na której 'szaleli' Paweł Zubrzycki i Marcin Mucha ale defensywa Granicy spisywała się bez zarzutu. Dopiero w 39' Ireneusz Kisielewicz wymanewrował dwóch zawodników Granicy, dorzucił piłkę w pole karne, ale uderzenie Kuźlaka minęło prawy słupek bramki Frankiewicza.
Na drugą połowę widząc stan rzeczy na boisku trener miejscowych - Paweł Chlastawa, zdecydował się sam wejść na boisko. Było to strzał w '10' ! Wejście grającego trenera Sanoczanki wniosło sporo ożywienia w szeregi gospodarzy, którzy nie mając nic do stracenia zaatakowali ze zdwojoną siłą, co kompletnie zaskoczyło Granicę. Miejscowi raz po raz nacierali na bramkę gości, ale Ci umiejętnie się bronili, choć w niektórych momentach w ich szeregach panował chaos i nie potrafili oni oddalić zagrożenia, co powodowało, że pod bramką Frankiewicza dosłownie 'kotłowało się'... Granica starała się zagrozić bramce Goryla kontratakiem czy też strzałami z dystansu - jednak nie dało to pożądanego efektu w postaci bramki. W 85' goście mogli jednak jak to się mówi ' pozamiatać '. W okolicy 16 m Kalawskiego wyciął równo z ziemią Muszak. Do ustawionej piłki podszedł Błaszczyk i ... piłka trafiła tylko w słupek. Zemściło się to minutę później. Jeden z zawodników Sanoczanki posłał płaską piłkę w okolicę 5 m, tam próbujący interweniować Frankiewicz, nie trafił nogą w piłkę zamiast ją łapać, a mający przed sobą pustą bramkę Marcin Soja dał bramkę remisową. W 94' sytuacja mogła obrócić się o 180 stopni. Tuż przed polem karnym faulował Grabas, ale uderzenie Ireneusza Kisielewicza, mimo że sprawiło sporo trudności Frankiewiczowi ostatecznie nie znalazło drogi do bramki.
Z tego spotkania Granica powinna wyciągnąć poważne wnioski. Znów w ostatnich minutach tracimy bramkę, która jest wynikiem braku koncentracji, choć dzisiejsze spotkanie mogło niemalże zakończyć się podobnie jak w Wiązownicy. O ile w pierwszej połowie gra wyglądała dość solidnie, o tyle w drugiej mogła ona pozostawić wiele do życzenia... Mamy nadzieję, że wyciągnięte wnioski pozwolą uniknąć więcej takich sytuacji.