XXV kolejka,
Stubno, 20.05.2017 r., godz. 16.00,
Popis w drugiej połowie!
GRANICA Stubno - MKS Kańczuga 3 - 0 (0 - 0)
1-0 Żoch Karol 54'
2-0 Błaszczyk 71' - karny
3-0 Grabiec 84'
GRANICA: Kuźma - Polny, Grabas, Klepacki, Hajduk(87' Figiela) - Ozibko, Błaszczyk(85' Styś), Harłacz(c), Poszpur(75' Gielarowski), Senejkow(25' Grabiec) - Żoch Karol(70' Lew)
MKS: Majcher - Borcz Ł., Rybkiewicz(46' Dziedzic), Borcz K., Cieleń M.(78' Krupa) - Podstolak(c), Gaweł, Sykała, Majkutowski, Pilawa - Grzebyk(60' Argasiński)
- Grabas(Granica) / Cieleń M.(MKS)
sędzia główny - KUBLAS Damian (Jarosław)
sędziowie asystenci - DRABIK Paweł oraz LORYNOWICZ Daniel (obaj Jarosław)
więcej w rozwinięciu>>>>>
Piękna sobotnia pogoda i zwycięstwo Granicy! Czegóż można chcieć więcej! Podopieczni Mariusza Błaszczyka pewnie pokonali MKS Kańczuga w jednym z ciekawszych spotkań w 25. kolejce o mistrzostwo V ligi!
W pierwszej części spotkania klarownych sytuacji za dużo nie było, było za to dużo walki, jedni i drudzy chcieli osiągnąć nad rywalem przewagę. Pierwszą okazje warto odnotować mieliśmy w 10' kiedy z wolnego czujność Kuźmy sprawdzał Rybkiewicz. Później gra przeniosła się do środka pola, ale coraz śmielej radzili sobie gospodarze. W 35 minucie Klepacki uderzył ale wprost w ręce Majchra. W odpowiedzi z kontrą ruszyli goście, ale Kuźma nie dał się pokonać Majkutowskiemu. W końcowych fragmentach gry dobrą okazję mięli miejscowi, ale strzał Błaszczyka nie sprawił problemów bramkarzowi MKS - u.
Od początku drugiej połowy gospodarze raz po raz niepokoili młodego bramkarza gości, ale bez wymiernego efektu. Dopiero w 54' Karol Żoch wykorzystał podanie od Błaszczyka i wyprowadził miejscowych na prowadzenie. Granica poszła za ciosem, ale wybornej sytuacji nie wykorzystali do spółki Błaszczyk i Grabiec. Podwyższenie prowadzenie przyszło w 71 minucie, kiedy rzut karny po faulu na Hajduku wykorzystał Błaszczyk. W końcowych fragmentach miejscowi zdominowali MKS jeszcze bardziej, podwyższając na 3-0 za sprawą Grabca, a mogli wyżej, gdyby strzału z dystansu Stysia nie wybronił w dobrym stylu Majcher.